niedziela, 5 lutego 2012

23.06.11 cz.2

-Ty...hm..-zastanowił się przez chwilę Justin- Właściwie to siedź spokojnie, za 15 minut będzie śniadanie..
-Okay...


I po 15 minutach na stole stały naleśniki. Zjedliśmy wszystko rozmawiając.
-A wiesz, że nawet napisałem o tobie piosenkę?-zagadną Justin.
- koniecznie musisz mi ją zagrać-powiedziałam.
-Okay, jak tylko zjemy, a ty grasz na czymś, śpiewasz?- zapytał.
-Gram na gitarze i fortepianie... śpiewam- odpowiedziałam.
-I ty nic nie mówiłaś?-udał zbulwersowanego.
-A tak w ogóle to nie powinieneś być w trasie koncertowej?
-Powinienem, ale jak się dowiedziałem, że wracasz to ją odwołałem.
-wariat- powiedziałam wstawiając talerz do zmywarki stojącej przy  zlewie, zaraz po mnie zrobił to Justin, poszliśmy do jego pokoju po gitarę a potem do ogrodu.  usiedliśmy przy basenie i Justin zaczął grać piękną melodię a potem usłyszałam cudowny głos:
I always knew you were the best
The coolest girl I know
So prettier than all the rest
The star of my show

So many times I wished
You'd be the one for me
But never knew it'd get like this
Girl, what you do to me

You're who I'm thinkin' of
Girl, you ain't my runner up
And no matter what
You're always number one

My prize possession, one and only
Adore you girl, I want you
The one I can't live without
That's you, that's you

You're my special little lady
The one that makes me crazy
Of all the girls I've ever known
It's you, it's you

My favorite, my favorite
My favorite, my favorite girl
My favorite girl

You're used to goin' out your way
To impress these Mr. Wrongs
But you can be yourself with me
I'll take you as you are

I know they said believe in love
It's a dream that can't be real
So girl let's write a fairytale
And show how we feel

You're who I'm thinkin' of
Girl you ain't my runner up
And no matter what
You're always number one

My prize possession, one and only
Adore you girl, I want you
The one I can't live without
That's you, that's you

You're my special little lady

The one that makes me crazy
Of all the girls I've ever known
It's you, it's you

My favorite, my favorite
My favorite, my favorite girl
My favorite girl
Baby it's you

My favorite, my favorite
My favorite, my favorite girl
My favorite girl

You take my breath away
With everything you say
I just wanna be with you
My baby, my baby, oh

Promise to play no games
Treat you no other way
Than you deserve
'Cause you're the girl of my dreams

My prize possession, one and only
Adore you girl, I want you
The one I can't live without
That's you, that's you

You're my special little lady
The one that makes me crazy
Of all the girls I've ever known
It's you, it's you

My prize possession, one and only
Adore you girl, I want you
The one I can't live without
That's you, that's you

You're my special little lady
The one that makes me crazy
Of all the girls I've ever known
It's you, it's you

You're my favorite girl
(My favorite, my favorite)
Favorite girl, favorite girl, favorite girl
(My favorite, my favorite girl, my favorite girl)

Favorite girl, favorite girl, favorite girl
(My favorite, my favorite, my favorite)
(My favorite girl, my favorite girl)
Favorite girl
Śpiewając Justin patrzył mi się w oczy.  Wiedziałam co oznaczał ten wzrok. 
-Mam coś dla ciebie- powiedział.
-Tak? A co to takiego jest?-zapytałam. Wtedy chłopak wyciągnął z kieszeni zdjęcie i mi je dał. Na fotografii było dwoje dzieci-  5 letnia dziewczynka i 8 letni chłopak. Z oka spłynęła mi łza.
-Dziękuję- powiedziałam i przytuliłam Justina.
-Ni ma za co- uśmiechnął się chłopak.
-Znałeś mojego ojca?-zapytałam.
-Tak ,pamiętam go trochę- odpowiedział.
-Opowiedz mi o nim- poprosiłam.
-Twój tata był dobrym człowiekiem, byłaś jego oczkiem w głowie. Pamiętam, że gdy się z tobą bawiłem zawsze na nas spoglądał, nigdy nie zostawiał cię samej, bał o ciebie i twoją mamę. Mi też pomagał. Kiedy odszedł mój ojciec, twój tata zastąpił mi go. Zawsze jeździłem razem z wami na ryby, ty siedziałaś i bawiłaś się lalkami a my łowiliśmy ryby, rozmawialiśmy. 
-tęsknię za nim - powiedziałam. Z oczu zaczęły mi łzy. Justin mnie przytulił i zaprowadził do pokoju, kazał odpocząć i wyszedł.  Zasnęłam, kiedy się obudziłam było już ciemno. Spojrzałam na zegarek- 21.
-WOW-powiedziałam sama do siebie.  Zeszłam do salonu i zastałam Justina siedzącego na kanapie przed telewizorem, kiedy mnie zobaczył podniósł się z miejsca.
-O wstałaś-uśmiechnął się radośnie. 
-Tak- potwierdziłam.
-Zjesz coś?-zapytał.
-Jasne- odparłam. Justin poszedł do kuchni a ja za nim. 
-Lubisz pizze?-zapytał.
-Jeszcze pytasz- zaśmiałam się. Wybrał numer i zamówił pizzę. 
-Za 15 minut będzie- oznajmił- Co do picia? 
-Eh... Obojętnie- powiedziałam.
-To dzisiaj jemy śmietnik-  zachichotał wyciągając z lodówki cztery puszki pepsi.  Kiedy już zjedliśmy było po 23. Poszłam do siebie wykapałam się i poszłam spać...

niedziela, 15 stycznia 2012

środa cz2- 23.06. 11 czwartek

-Justin?!-zapytałam zdziwiona- Skąd się tu wziąłeś?
-moja mama powiedziała, że idziemy do jej dawnej przyjaciółki i do ciebie.
-Jak to do mnie?-nie rozumiałam.
-Bo my się znamy. Ty mnie pewnie nie pamiętasz. ale ja ciebie tak-wytłumaczył chłopak.
-No j nie wierze!-zaczęłam się śmiać.
-To wyjdziesz z tego basenu i mnie uściśniesz?-zapytał podając mi rękę. Złapałam ją, chciałam wrzucić go do wody  ale okazało się, ze chłopak jest zbyt silny i jedną ręką wyciągnął mnie z wody po czym od razu mnie przytulił.
-Jesteś cały mokry!-powiedziałam a on przycisną mnie jeszcze bardziej do siebie. .....
-Nawet nie masz pojęcia jak tęskniłem-wyszeptał mi do ucha.
-Justin, zaraz ją udusisz-zza pleców usłyszałam głos Pani Pattie. Akurat szły z moją mamą z kawą do ogrodu. Justin mnie puścił.Razem  z naszymi mamami usiedliśmy do stołu.
- Mamy do was prośbę- zaczęłam Pattie-  dawno się nie widzieliśmy- spojrzała na moją mamę- dla tego razem z Kasie chcemy  nadrobić te lata i wy pewnie też- zerknęła na Justina- Dla tego  my pojedziemy na parę dni za miasto a wy zostaniecie tu, w Stratford, na ten czas chciałabym żebyś przeniosła się do nas Amy- kiedy to usłyszałam nie wiedziałam co powiedzieć, w ogóle nie znałam Justina, w pamięci miałam tylko błyski twarzy chłopaka ale chciałam by mama znowu był szczęśliwa.
-To jak zgadzasz się?-z zamyślenia wyrwała mnie Pani Pattie.
-Okey-zgodziłam się i ujrzałam błysk w oku Justina.
-Wyjeżdżamy jutro o 4 rano żeby zająć miejsce w hotelu -oznajmiła mi mama kiedy Justin i Pani Pattie poszli do domu.
-Czyli mam się pakować  i o 3 rano ulokujesz mnie u Justina?-zapytałam.
-Tak, jest już po 22 więc radzę ci się pakować -zaśmiała się mama-  Justin mieszka parę ulic stąd- oznajmiła mama. Poszłam do swojego pokoju , wyjęłam jedną walizkę i spakowałam się do niej. Po 23 wykąpałam się i poszłam spać.
-Amy wstawaj.. Już po 2- obudziła mnie mama po czym wyszła z pokoju. Leniwie zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki, umyłam zęby, pomalowałam się i rozczesałam włosy. Ubrałam tonowane rurki i koszulkę z napisem "I need kiss today". Wzięłam walizkę i zeszłam na dół, mama już czekała, Wsiadłyśmy do samochodu i po 10 minutach jazdy zatrzymałyśmy się  pod sporym domem. Wysiadłyśmy, mama zapukała i otworzyła nam Pani Pattie.
-Witajcie-uśmiechnęła się wpuszczając nas do środka, od razu na przywitanie przytulił mnie Justin.
-To my wychodzimy- powiedziała mama Justina- Justin pokaż Amy jej pokój. Pożegnałam się z mamą i zostałam z Justinem sama.
-Jesteś śpiąca?-zapytał chłopak wnosząc moją walizkę po schodach, szłam za nim.
-ani troszkę-powiedziałam.
-No to dobrze, pokażę ci twój pokój-oznajmił otwierając kremowe drzwi. Weszliśmy do sporego pokoju, zostawiliśmy tam moją walizkę i poszliśmy do kuchni. Justin zrobił gorącą czekoladę i poszliśmy do jego pokoju. Usiedliśmy przy kominku.
-Opowiadaj co robiłaś przez te 9 lat-poprosił Justin- kiedy to ja umierałem z tęsknoty.
-Eh... dużo by opowiadać. Głównie to błagałam mamę o powrót do domu, do szkoły chodziłam z przymusu... Nic ciekawego- zaśmiałam się- A ty? Co porabiałeś?-zapytałam.
-Ja... Wszystkiego po trochu... Grałem, śpiewałem, występowałem....
-No tak.... -zamyśliłam się..
-Masz ochotę obejrzeć film?-zaproponował chłopak.
-Jasne- zaśmiałam się. Justin wstał i włączył wielką plazmę. Usiedliśmy  na łóżku i zaczął się jakiś film, który okazał się być horrorem...
-Musimy to oglądać?- zapytałam.
-Ktoś tu się boi? - Justin objął mnie ramieniem, niby go nie pamiętałam ale czułam jakąś dziwną więź... W jego objęciach jakoś nie bałam się tego filmu... Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam. budziłam się na łóżku w pokoju,który miałam zajmować przez najbliższe dni. Zupełnie nie pamiętałam jak się tam znalazłam. Wstałam i wyjęłam z walizki kilka rzeczy, weszłam do łazienki i wzięłam prysznic,umyłam zęby, włosy związałam w kucyka i  wykremowałam się truskawkowym balsamem. Ubrałam jaśniutką kremową sukienkę przewiązywaną ciemniejszym paskiem a do tego nałożyłam nie używane kremowe baleriny. \zeszłam do kuchni i zastałam tam jakiegoś mężczyznę. Lekko się wystraszyłam.
-O Amy- na mój widok czarnoskóry  mężczyzna uśmiechnął się. Nagle na szyi poczułam czyjś oddech.
-A!-wystraszyłam się.
-To tylko ja-zaśmiał się Justin całując mnie w policzek- a to Keny, mój ochroniarz.
-Dzień dobry -przywitałam się.
-Ja już muszę iść- oznajmił ochroniarz- Justin będę za godzinę- do widzenia  Amy- powiedział wychodząc.
-Głodna?-zapytał chłopak.
-Bardzo...-odpowiedziałam.
-Lubisz naleśniki?-zapytał.
-Tak a co?-zapytałam.
 -No to jemy naleśniki.
-Ok. A co ja mogę zrobić?




Przepraszam, że znowu taki krótki rozdział ale moja siostra jest mega wredna i zgania mnie z kompa....
Jak tylko będę mogła to dodam nowy rozdział a raczej skończę:D


Pa:*:*:*
  Piszcie w komach co myślicie:*

środa, 11 stycznia 2012

:(

Przepraszam ale muszę zawiesić bloga na parę dni bo nie mam weny:(
Ale obiecuje, że najpóźniej za 5 dni pojawi się kolejny ciekawy rozdział.
Pozdrawiam wszystkich czytelników:*

piątek, 6 stycznia 2012

22.06.11 środa

Obudziłam się około dziesiątej i od razu się rozpakowałam, wzięłam kąpiel, umyłam zęby i ubrałam granatową sukienkę w malutkie białe kwiatki sięgającą ponad kolano, pod biustem zapięłam szeroki, biały pasek, wzięłam tylko białe baleriny i byłam gotowa. mama czekała ze śniadaniem ale nie byłam głodna. Z okna było widać skatepark więc tam poszłam. Grupa chłopków i dziewczyn niewiele starszych ode mnie jeździło na deskach. usiadłam na ławce i oglądałam ich wyczyny. Nagle jakiś chłopak zaczął jechać rowerem w moją stronę, jechał coraz szybciej chciałam uciec ale było za późne kiedy chłopak już miał uderzyć we mnie poderwał rower i przeskoczył nade mną. Po chwili brunet podjechał do mnie.
-Hej -przywitał się- Przeprasza, że cię przestraszyłem, nie chciałem.
-Cześć, nic nie szkodzi-odpowiedziałam- Muszę przyznać, ze to robi wrażenie-oznajmiłam. W pewnej chwili na desce podjechał do nas kolega chłopaka.
-Rayan debilu, mogło się coś dziewczynie stać-naskoczył na kolegę.
-Ale nic mi się nie stało-przerwałam mu- Nie ma o co się wściekać- uśmiechnęłam się- Ej ty jesteś Justin Bieber, no nie?-zapytałam blondyna.
-Tak to ja - uniósł się JB- a ty zdradzisz nam swoje imię?-zapytał wpatrując mi się w oczy.
-Amy- powiedziałam.
-Nie za często tu bywasz? Co?-zagadnął Rayan.
-Pierwszy raz o d 9 lat- zaśmiałam się.
-Wiedziałem, że skądś znam te oczy- powiedział Bieber.
-Ciekawe skąd?-0 zapytałam ironicznie.
- nie wiem, ale wiem za to, że wygrałaś Beautiful Voice w zeszłym roku
-Kiedy to było.... przepraszam muszę już iść, będą się o mnie martwić- oznajmiłam wstając, nie chciałam rozmawiać o muzyce i o tym, że Justin Bieber wie jak spiewam.
-A przyjdziesz tu jeszcze?-zapytalł z nadzieją Bieber.
- Na pewno
-To daj nam swój numer ok?-zapytał Rayan. Zrobiłam to o co prosił i poszłam do domu.  Było po 14, poszłam do kuchni i wzięłam do ręki jabłko po czym je zjadłam, mama była u jakiejś koleżanki więc postanowiłam popływać. Poszłam do pokoju, przebrałam sie w czarny, dwuczęściowy strój kąpielowy, wzięłam też ręcznik i telefon. Poszłam do ogrodu, położyłam na trawie ręcznik a na nim telefon, z którego wydobywały sie dźwięki muzyki.  weszłam do basenu i po chwili usłyszałam krzyk mamy.
-Amy, mamy gości w tym momencie zobaczyłam mamę wchodzącą do ogrodu z jakąś kobietą i.... Justinem Bieberem?! Mama z jakąś kobietą  poszły do domu a Bieber podbiegł do mnie.
-Amy, to ty? Nie do wiary- zaśmiał się Bieber kucając przy basenie....











PRZEPRASZAM, że wczoraj nie było rozdziału ale nie miałam czasu, obiecuję, e kolejny rozdział będzie dłuższy i lepszy a nie takie gówno....






środa, 4 stycznia 2012

21.06.11 wtorek

Obudziłam się o 9:00, otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą twarz mojej mamy.
-Sto lat Amy!-mama ucałowała mnie w policzek
-Dziękuję mamuś-powiedziałam-mam dla ciebie niespodziankę-oznajmiła mi mama- wyjeżdżamy do Stratford!
-Co?!-wykrzyknęłam uradowana i zerwałam się z łóżka-Wracamy do domu?!-nie mogłam uwierzyć w słowa mamy. Pierwszy raz od 9 lat miałam  znaleźć się z moim rodzinnym domu.
-Ubieraj się i zacznij pakować bo za 3 godziny mamy samolot-nakazała mama wychodząc z pokoju. W pośpiechu wzięłam zimny prysznic umyłam zęby i ubrałam się w krótkie, jeansowe, tonowane spodenki i białą bokserkę. Rozczesałam starannie idealnie proste, lekko rude włosy i włączyłam głośno muzykę. Z pod łóżka wyjęłam trzy fioletowe walizki i spakowałam do nich wszystko co się dało. Zniosłam walizki na dół i  poszłam do kuchni, mamy tam nie zastałam, wyjęłam z lodówki jogurt truskawkowy i dosłownie go pochłonęłam. Wróciłam do pokoju, spakowałam laptopa i podłączyłam słuchawki do telefonu. Kiedy wróciłam na dół usłyszałam warkot silnika samochodu, zauważyłam też, że nie ma moich bagaży, były już w aucie. Wsiadłam do pojazdu i mama ruszyła w pewnym momencie przypomniało mi się, że nie pożegnałam się z  moją najlepszą i jedyną przyjaciółką- Angelą. Złapałam się za głowę.
-Mamo musisz zawrócić!-wykrzyknęłam -nie pożegnałam się z Angelą.-Jeżeli zawrócimy to spóźnimy się na samolot, zadzwoń do niej- odparła mama. Zadzwoniłam do przyjaciółki.
-Hej Angel-przywitałam się.
-No hej, co tam?-zapytała przyjaciółka.
-Wracam do Stratford oznajmiłam ponurym głosem.
-To super!- w głosie Angeli wyczuwalny był optymizm a ja musiałam go zepsuć-ale głosik to ty masz nie za fajny, co jest?
-ja jestem w drodze na lotnisko-oznajmiłam.
-Co?! Jak mogłaś mnie nie uprzedzić!?-zaczęła na mnie krzyczeć.
-Sama przed chwilą się dowiedziałam- wytłumaczyłam się.
-Nie mogłaś zadzwonić wcześniej?
-nie, nie mogłam. Przepraszam muszę kończyć bo jestem już na lotnisku i zaraz mam odprawę powiedziałam po czym się rozłączyłam.
Po krótkiej odprawie siedziałyśmy już w samolocie, w Kanadzie miałyśmy być dopiero w nocy i mi wcale nie  chciało się spać, słuchałam muzyki i pisałam teksty piosenek, kiedy wylądowaliśmy i odebrałam z mamą bagaże było ciemno, zegarek wskazywał w Kanadzie 22:20. Kiedy wsiadłam do taxi ledwo powstrzymywałam się od snu.

-Jest taki, jak przed laty-westchnęłam stojąc na przeciwko domu.  Drzwi otworzyła nam jakaś kobieta.
-Dobry wieczór-przywitałam się- kim pani jest?-zapytałam.
-To Pani  Vanessa, przygotowała dom na nasz powrót- wytłumaczyła mama, po chwili pani Vanessa opuściła nasz dom. Wbiegłam po schodach na górę i otworzyłam drzwi, za którymi kiedyś był mój pokój i owszem pokój był mój ale miał inny wystrój niż kiedy miałam 5 lat. Dwie ściany były fioletowe a dwie były pokryte kremową tapetą, zamiast malutkiego łóżka w kącie stało duże, biało-fioletowe łoże, szafa nie była mała ale duża z lustrem, zamiast zabawek było spore biurko, a w zamian małego czarno-białego telewizora stała plazma, w kącie stała kremowa kanapa, z pokoju do mojej prywatnej łazienki prowadził krótki korytarzyk.
 Kiedy nacieszyłam się tym widokiem wróciłam na dół (mój pokój był na piętrze) po walizki i postawiłam je w kącie, wyjęłam tylko to co było potrzebne by przygotować się do spania.  Zasnęłam w mgnieniu oka...
No i jest pierwszy rozdział, mam nadzieję, że się podoba, piszcie w komentarzach, następny rozdział najprawdopodobniej pojawi się jutro:*


wtorek, 3 stycznia 2012

Zaczynam:*

Nazywam się Amy Judes, urodziłam się 21 czerwca 1997 roku w Stratrofd, kiedy miałam 5 lat zmarł mój ojciec, matka bardzo to przeżyła i zabrała mnie do Europy. W szkole naśmiewali się ze mnie z powodu mojego pochodzenia. Bardo tęskniłam za ukochanym miasteczkiem ale mama nie chciała nic słyszeć  i kategorycznie odmawiała mi powrotu do domu. ale zawsze miałam nadzieję, że kiedyś powrócę do Stratford....




Oto początek, wiem, że krótki ale obiecuję się poprawić:*
Mam nadzieję, że moje opowiadanie was zaciekawi....